piątek, 17 maja 2013

Piekielnie zdolni z ASP Łódź

Dziś będzie o mojej Alma Mater, czyli Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Pomysł przelania na klawiaturę kilku refleksji absolwentki przyszedł mi do głowy na dniach, chyba wraz z wiadomością, że w łódzkiej Manufakturze można przyjrzeć się z bliska bardzo ciekawemu projektowi:Pracownia 240. Projekt, którego pomysłodawcami są prowadzący pracownię Małgorzata Czudak i Michał Szulc, a mający na celu prezentację prac studentów. Całość w dynamicznym charakterze częstej zmiany ekspozycji. Patronat nad tą bardzo fajną inicjatywą objęły branżowe media, włącznie z popularnym blogiem Harel. Ja sama nie mogę przyjrzeć się „wystawie” na żywo z tej prostej przyczyny, że Łódź opuściłam nie cały rok temu i trochę mi daleko i w tym momencie bardzo żałuję, ale jeśli wam w najbliższym czasie przyjdzie odwiedzić miasto znane z włókienniczej tradycji to koniecznie zajrzyjcie do Manufaktury. Piszę o tym wszystkim dlatego, że Pracownia 240 jest mi szczególnie bliska, bowiem w ubiegłym roku stałam się jej absolwentką i w tym momencie, obserwując taką inicjatywę rozpiera mnie duma, ale może po kolei. Kilka dobrych lat temu kiedy zdawałam na łódzką uczelnię, wtedy jedyną, która pozwalała ukończyć kierunek „projektowanie ubioru” na poziomie studiów wyższych w tzw. „środowisku” uczelnia nie cieszyła się zbyt dobrą opinią. Miałam okazję wcześniej studiować na ASP w innym mieście i często napotykałam się z spojrzeniem pełnym politowania, kiedy mówiłam, ze w planie mam spróbować zdać do Łodzi. Sama nie byłam do końca przekonana, czy moja decyzja jest słuszna i czy po latach nie będę żałowała obrania takiej, a nie innej drogi. I teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie żałuję. Moje zdanie, może nie zostanie podzielone przez wszystkich kończących mój kierunek, ale przyglądam się z ogromnym zainteresowaniem temu co dzieje się z absolwentami mojej Alma Mater, nie tylko Pracowni 240 i nie mam wątpliwości, że pomimo wielu minusów, czy zwyczajnych uczelnianych upierdliwości (nie potrafię tego inaczej nazwać) w trakcie studiów, dzieje się z nimi wiele dobrego, pracują w zawodzie w dużych polskich i zagranicznych koncernach, otwierają własne firmy/labele, zdobywają stypendia zagraniczne, są zapraszani do wielu ciekawych projektów etc. Oczywiście wiele zawdzięczają tylko i wyłącznie sobie, ale duży procent tego, co potrafią, na czym bazują zawdzięczają takim miejscom jak Pracownia 240 czy równie rozwijająca Pracownia 241 (przy okazji zapraszam do odwiedzenia fanpage obydwu). Nie wiem, czy uda mi się wymienić wszystkich, ale naprawdę warto zwrócić uwagę na twórczość: Jacka Kłosińskiego, Domi Grzybek, Joanny Startek, Dominiki Naziębły, Alicji Saar i Małgorzaty Wójciciej czyli Herzlich Willkommen, Pauliny Matuszelańskiej, Karoliny Marczuk, Eli Chodorowskiej, Klaudii Rozwadowskiej i wielu, wielu innych, o których często można przeczytać na blogu Efekty uboczne autorstwa Kasi Zbrojkiewicz, którego lekturę serdecznie polecam.

2 komentarze :

  1. Idea jest GENIALNA i przy najbliższym wyjeździe do Łodzi koniecznie tam idę, bo myślę, że warto. z łódzkiej ASP jest wielu cudownych projektantów i sama wymieniłaś kilku, których baaardzo lubię! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tęsknię za Łodzią ;) w takich momentach... Cieszę się, że kiedy łódzkiej asp wyrosła konkurencja w postaci podobnego kierunku w Warszawie pojawiają się takie inicjatywy i mocno im kibicuję

      Usuń