poniedziałek, 17 października 2016

5 rzeczy, które (w Niemczech) pomogą ci przetrwać zimę

Lato w tym roku wyjątkowo nas rozpieszczało. Nie pamiętam kiedy ostatnio mieliśmy tak długo piękną, słoneczną pogodę. Jednakże wszystko co dobre, kończy się nieubłaganie i zostajemy skonfrontowani z nową rzeczywistością, w tym przypadku z zimną rzeczywistością. Od kilku dni wychodząc rano z domu udaję, że moja kurtka soft-shell jest super ciepła i wcale nie potrzebuję tego szaliczka z wełny merynosów, ale powiedzmy sobie szczerze przyszła i pora na ciepłe majtki.
Dziś przyszło mi do głowy, że jeśli będę myśleć o nadchodzącej aurze pozytywnie, wszystko przebiegnie bezboleśnie, a oto 5 rzeczy, które pozwalają mi myśleć o zimie pozytywnie:

1.Spotkania ze znajomymi.Nareszcie nadszedł czas kiedy skończyły się urlopy, wyjazdy za miasto, wypady na weekend, bo jest ciepło i pięknie. Nadszedł czas jakby to potocznie ująć "siedzenia na dupie", a co za tym idzie jest mnóstwo okazji, żeby nadrobić towarzyskie zaległości i spotkać się z wszystkimi, z którymi w porze letniej ciągle się mijaliśmy. Jak już kiedyś wspominałam, pomimo, że w Berlinie mieszkam dopiero cztery lata udało mi się poznać naprawdę fajnych ludzi, zarówno Polaków jak i ludzi z innych stron świata, często bardzo odległych. Chętnie i nadal utrzymuję kontakt z osobami, z którymi stawiałam pierwsze kroki w języku niemieckim. W tym, dopiero co rozkręcającym się sezonie mam już na koncie babski wieczór, w dosyć licznym gronie matek i nie-matek, z którymi można i poplotkować i powymieniać się typowo emigranckimi doświadczeniami.



2. Weihnachtsmarkt. W sklepach tzw. świąteczna atmosfera trwa praktycznie od końca września do Nowego Roku. Odnoszę wrażenie, że co roku, co raz wcześniej możemy zaopatrzyć się w pierniczki czy czekoladowe Mikołaje. W ogóle mnie to nie rusza, ale tę zimę pozwala mi przetrwać myśl o na pewno nie jednej wizycie na Weihnachtsmarkt, czyli jarmarku bożonarodzeniowym. Kufelek grzanego wina, prażone migdały w cukrze, pieczarki z czosnkiem i zasmażany jarmuż to rzeczy, które na pewno powinniście spróbować odwiedzając, któryś z jarmarków. Więcej o świątecznej atmosferze przeczytacie tutaj.


3. Weihnachtsfeier. Inna przyjemność,która pozwoli mi z nadzieję wyglądać wiosny to bożonarodzeniowe przyjęcie, czyli Weihnachtsfeier. Wspólne świętowanie, to obowiązkowy punkt praktycznie w każdej firmie. Czas kiedy widzi się swoich współpracowników z mniej minorową miną, a szef ze srogiego dyktatora staje się (często za pomocą grzanego wina) potulnym misiem. Jest to również okazja, by odświętnie się ubrać, zatem kolejną przyjemnością mogą okazać się zakupy. W tym roku jak i w zeszłym czeka nas także przyjęcie w przedszkolu naszego syna. Wspólne śpiewanie O Tannenbaum i szeregu innych świąteczno-zimowych pieśni to zawsze frajda zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych.

4. Seriale. Przyznaję się bez bicia, seriale oglądam przez cały rok. Co nie zmienia faktu, że na wiosnę, czy w lecie bliżej jest mi do parku, niż do siedzenia przed telewizorem lub komputerem. Jesień i zima to jednak czas kiedy wychodzę z domu tylko kiedy bezwzględnie muszę, dlatego jest i okazja, żeby zobaczyć coś ciekawego. Tej jesieni oglądam serial Younger. Trochę zabawne, trochę naiwne, trochę modowo jak Gossip Girl, ale bez gadania o zdradzie. Trochę cięższy klimat ma American Crime. Obecnie oglądam drugi sezon i muszę przyznać, że wciąga tak samo jak pierwszy. W roli głównej niesamowita Felicity Huffman.






5. Glühwein, czyli grzane wino, którego już sam zapach przyprawia mnie o dobry humor, a żaden zimny i szarobury wieczór nie jest mi straszny. W sklepach mamy szeroki wybór tego napoju, a ja lubię sobie dorzucić do niego trochę płatków migdałów.